„Na wszystko w życiu jest czas.”
Homilia Łk 9,18-22
ks. Joachima Stencel SDS z siódmego dnia Rekolekcji lectio divina.
Opracowanie- JZ.
Tekst nieautoryzowany. Zachowano styl języka mówionego.
„Na wszystko w życiu jest czas. I Pan Bóg daje nam ten czas. Czas tych rekolekcji, czas zasłuchania w Jego Słowo- to czas, gdzie On porządkuje nasze życie. I -tak, jak słyszymy dzisiaj ze słów Koheleta (bardziej optymistycznie niż wczoraj) -uczynił wszystko Bóg pięknie. W swoim czasie. I myślę, że- patrząc na to wszystko co dzisiaj przeżywamy pod jednym dachem z Bogiem poprzez Jego Słowo- myślę że warto czekać. Bóg potrafi czekać na nas. Bóg potrafi iść z nami bardzo długo. Bo taka jest miłość Boga. Jest bardzo pokorna. Jest bardzo cierpliwa. Wrażliwa na wszystko, co w nas jest dobre i nieuporządkowane. Z czym sobie radzimy i z czym sobie nie radzimy. Potrafi Bóg czekać.Wszystko jednak- patrząc z Jego perspektywy- wszystko jest powołane, by emanować pięknem. A zwłaszcza moje i twoje serce. Moje i twoje serce. I tego Jezus nieustannie uczy swoich uczniów.W Ewangelii dzisiejszej słyszymy, jak Jezus niczego nie przyspiesza. Powoli objawia im to, kim jest. To, kim jest. I choć jest z nimi już tak długo, to jednak ciągle ich będzie Jezus zaskakiwał, objawiając powoli siebie: kim jest. Kim jest, jako Mesjasz. Jako Syn Boży. Jako Pomazaniec. Jest taki moment przełomowy w formowaniu uczniów- właśnie ten dzisiejszy. To wyznanie Piotra na pytanie Jezusa- a wy za kogo Mnie uważacie- Piotr odpowiada- za Mesjasza Bożego. U Mateusza usłyszymy słowa Jezusa: błogosławiony jesteś Szymonie synu Jony. Nie objawiły ci tego ciało i krew lecz Ojciec, który jest w niebie. Rzeczywiście, to objawianie się Boga w naszym życiu, ta łaska poznawania Go, dokonuje się w nas etapami. Tak samo było w życiu uczniów. Uczniowie są w momencie bardzo błogosławionym dla nich. Bardzo błogosławionym. Dlaczego? Dlatego, że do tej pory widzieli nie tylko Jezusa jako nauczyciela wielkiego w mowie i czynie ale widzieli Zbawiciela. Prawdziwie Tego, który mocą swoją dokonywał niesamowitych cudów. Niesamowitych cudów. Ale- jak za chwilę usłyszymy- słowa, które wypowiedział Jezus będą dla nich słowami bardzo trudnymi do przyjęcia. Dlaczego? Ponieważ to, co mówi Jezus o swoim cierpieniu, odrzuceniu, o swojej śmierci- nie mieściło się w ich głowach. W ich głowach obraz Mesjasza był obrazem, w którym Ten, na którego czekali, był nie do pokonania. Obraz Mesjasza, którego zapowiadały Pisma Starego Testamentu to ktoś, kto miał przyjść z potęgą, z siłą i zaprowadzić porządek i wyzwolić Izraela. I oni takiego Mesjasza widzieli. Potężnego w mowie i czynie. Uzdrawiał. Duchy złe były Mu posłuszne. Nagle Jezus mówi o cierpieniu. Nagle Jezus zaprasza ich, by na drodze wiary otworzyli się na tę prawdę, którą On objawia a nie, która była w ich umysłach. I to jest często też nasz problem moi kochani. Często zawieszamy się na takim wyobrażeniu o Bogu, które jest bardzo dalekie od Ewangelii. Nie chcemy przeżywać w swoim życiu, nie chcemy często zgodzić się na Jezusa słabego. Jezusa kruchego. Ponieważ cierpienie jest trudne do przyjęcia. Odrzucenie bardzo boli. Śmierć, którą powoduje grzech nasz i ten, który dotyka nas z zewnątrz- nie do uniesienia. Jezus objawia im Mesjasza. Który będzie dokonywał zwycięstwa przez przysłowiową porażkę. Przez cierpienie. Przez śmierć. I będzie Jezus pracował nad zmianą mentalności uczniów bardzo długo. Tak jak często w naszym życiu pracuje nad zmianą naszego wyobrażenia o Nim, które często jest zanieczyszczone. Trudno się nam zgodzić właśnie na takiego Boga. Że w taki sposób zbawia. I uczniowie nie byli w stanie tego przyjąć. Nawet kiedy Jezus zmartwychwstał to trudno im było uwierzyć, bo w nich obraz Mesjasza się załamał wraz ze śmiercią Jezusa. Załamał. A po to się załamał, żeby mogli powstać. Powstać i uwierzyć w nowy obraz, który objawił Jezus Zmartwychwstaniem. Ale do tego dorastali. Do tego ich Jezus zaprosił. I to się w naszym życiu tak jak w życiu uczniów nie dokonuje- ot tak.
On każdego ucznia prowadzi do wiary. Wiary w taki obraz Boga, jaki objawił na kartach Ewangelii. I pragnie objawiać w naszym życiu. On chce objawiać siebie. Swoją moc. Moc Zmartwychwstałego. Pośrodku naszej kruchości. Pośrodku słabości. Pośrodku naszych upadków. Pośrodku niejednej śmierci. Taką drogę Jezus wybiera posłuszny woli Ojca. Dlatego- moi kochani- dzisiaj -kiedy uczestniczymy w sakramencie pojednania, w sakramencie miłosierdzia- to doświadczamy takiego właśnie Jezusa. Jezusa, który przyjął na siebie nasze słabości. Jezusa, który w naszym sercu doświadczył po raz kolejny Golgoty. Który poprzez nasze grzechy przyjął na siebie wszystko. Aby to wszystko powierzyć Ojcu. A my- byśmy mogli doświadczać łaski zmartwychwstania. Jezus nieraz jeszcze wiele wycierpi w naszym życiu. Nieraz będzie musiał wiele wycierpieć. Nieraz jeszcze doświadczy jej na Golgocie tego świata, i doświadcza. Nieraz będzie odrzucony. Odrzucony będzie gdzie? w nas. We wspólnocie uczniów. Nieraz doświadczy śmierci. W moi i twoim życiu. W moim i twoim domu, w rodzinie. Ale pamiętajmy jedno: On zmartwychwstał. I róbmy wszystko, jako Jego uczniowie, których nie zostawił i nigdy nie zostawi. Aby On mocą swoją nieustannie zmartwychwstawał w nas. Pozwalajmy Mu, by zmieniał nieustannie naszą mentalność. Nasz chore wyobrażenie o Nim, o relacji z Nim- bo to ciągle będzie się w nas pojawiało. Prośmy by nas nieustannie, tak jak uczniów, prowadził do wiary. Do wiary w siebie takiego, jakim jest. Przykładem tego- moi kochani – jest św. ojciec Pio. Im większa więź z Jezusem, tym przypominamy tego Jezusa, który dzisiaj mówi o tym co Go spotka, co Go spotkało. Do czego jest zaproszony każdy uczeń.W moim i twoim życiu. Mam być odbiciem Jezusa ukrzyżowanego, umarłego i zmartwychwstałego. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy zawalczę o bliskość, o więź z Jezusem. On nigdy z nas nie zrezygnuje. Tak, jak nie zrezygnował z uczniów. Ojciec Pio przeżywał różne chwile. Zły często nie zostawiał na nim suchej nitki. Ale trzymał się mocno Jezusa Chrystusa. Ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dlatego Bóg przez niego, Pan Jezus, mógł tyle dokonać. I przez nas też wiele już dokonał i jeszcze dokona. Bo tak bardzo nas umiłował.”